Menu
2017-03-22

Mecz, w którym nie ma przegranych

Dzisiaj nadal będzie o dzieciach. Tym razem o tych mieszkających w wiosce Soshy, czyli Bigo. Wioseczka malutka, położona na przysłowiowym "końcu świata", zupełnie daleko od drogi, szkoły, sklepu. Prowadzi do niej miejscami wąziutka ścieżka, którą trzeba dziarsko maszerować dobre pół godziny. Co to dla nas, niosą nas emocje i "głód" pozytywnej energii, którą na pewno tam znajdziemy. Głównym miejscem zabaw jest klepisko z ostrymi, wystającymi głazami, akurat centralnie przed domem Soshy. Dzieci trochę mniej niż w Mwabungo, ale w oczy rzucają się porozbijane głowy i kolana. Jak się później okazuje, efekt uboczny wielogodzinnych, pełnych energii gier i zabaw na wspomnianym wyboistym klepisku.

Mogłabym napisać o dzieciach z malutkiej wioseczki wiele akapitów, tak jak mogłam godzinami patrzeć na ich spontaniczność, na ich radość, kreatywność, na to w jaki sposób budują relacje. I po raz kolejny przekonywałam się, że nie mając prawie nic można dać tak wiele.

Ilustracją tego wpisu niech będzie krótki filmik, zachęcam, do poświęcenia minuty tym dzieciakom, może uda Wam się dostrzec odrobinę tego, o czym staram się Wam opowiadać najlepiej jak potrafię.

Tutaj istnieje możliwość skomentowania tej wiadomości na portalu społeczniościowym Facebook.

Partnerzy