Menu
2018-10-10

Przypowieść o afrykańskiej matce...

Przypowieść o afrykańskiej matce...

"Dziecko staje przed matką. (...)
- To jest Ngumi - pokazuje na dziewczynkę.
- Jest ładna i pracowita. Kup ją - zwraca się do Wandy, widząc z jakim zachwytem biała kobieta patrzy na jej córkę. Nie żartuje. Naprawdę chce żebyśmy kupili dziewczynkę. Sprzeda ją niedrogo, będziemy mieli z niej pożytek, bo jak trochę dorośnie będzie dla nas pracowała. Nie akceptuje odmowy, nie rozumie jej (...)
- Dlaczego nie chcecie jej kupić? - pyta dramatycznie. Chwilę później rezygnuje ze sprzedaży.
- Daję wam Ngumi za darmo. Weźcie ją. No weźcie - popycha dziewczynkę w kierunku Wandy.

Wcale nie jest wyrodną matką. Jest bardzo kochającą matką. Dobrze wie jaki los czeka jej córkę tutaj. Będzie żyła w nędzy, nigdy nie nauczy się czytać ani pisać. Kiedy będzie miała kilkanaście lat urodzi pierwsze dziecko. A potem drugie, trzecie i dziesiąte. (...) Kiedy skończy czterdzieści lat, będzie starą kobietą. A potem umrze w takiej samej nędzy jak przyszła na świat.(...) Matka odda dziecko każdemu białemu, który zabierze je do Europy lub Ameryki. Potem zapłacze, ale tak naprawdę... będzie szczęśliwa. Dlatego musi wykorzystać okazję (...) wie, że czasem biali adoptują murzyńskie dzieci..." (za książką B. Biedzkiego "Sen pod baobabem").

Zapytacie, czy byłam kiedyś w takiej sytuacji? Niejednokrotnie... i właśnie w tym miejscu chciałam z całego serca podziękować w szczególności Pani Annie Rawskiej, która zainspirowała nas do rozpoczęcia akcji adopcji z serca oraz wszystkim tym, którzy wspierają kenijskie rodziny w trudzie wychowania dzieci.

ASANTE SANA w języku suahili znaczy dziękuję bardzo: Witek Kon, Krzysztof Białek z Anetą, Krzysztof Tenerowicz z Krakowa, Paweł z Warszawy, Agnieszka z Wrocławia, Dorota Chrostek z Nikodemem, Agatą i Adamem, Ewa z dolnośląskiego. Moi kochani, Wy dajecie przede wszystkim NADZIEJĘ, pomagacie im odzyskać GODNOŚĆ, wyrwaliście te rodziny z letargu zwątpienia. W tych domach dzieje się teraz wiele dobrego. Poza tym, że posyłają dzieci do szkoły, jedni dobudowali werandę do swojego skromnego domu, inni wylali beton na zarobaczone klepisko w swoim domu (betonowa podłoga nadal dla wielu jest niespełnionym marzeniem), ktoś kupił kury, inni kupili rower żeby podwozić dzieci do szkoły...

Komentarz Roberta
Czy widzicie tą uśmiechniętą dziewczynkę z rysunkiem domu w rękach (patrz rysunek poniżej), to jest MOJE ULUBIONE ZDJĘCIE. Zawsze jak mam chwile zwątpienia, to wyświetlam je sobie i nabieram od razu nowej energii do działania i nowej wiary w sens tego co robimy.

Dlaczego akurat to zdjęcie?
Bo to jest pierwsza dziewczynka (Manacombo), którą adoptowaliśmy (jeszcze raz dziękujemy p. Annie Rawskiej), dzisiaj ona jest prymusem w swojej szkole, a ten rysunek to jej wyobrażenie nowego domu, domu który dzięki naszej pomocy buduje jej tata Omari.

Ten uśmiech to wyraz szczęścia, ta dziewczynka dobrze wie, że niedługo warunki mieszkaniowe jej rodziny znacznie się poprawią. Tak prawdę mówiąc, ten nowy dom, jak na warunki europejskie, jest nadal kiepski, ale jest ZDECYDOWANIE LEPSZY od dotychczasowego.

Rodzina ta składa się z pięciu osób: Omara, jego żony Riziki, Mwanacombo (najstarsza córka), Combo (syn) oraz małego chłopczyka Rashida (ur. 28.01.2018 r.)

Tutaj istnieje możliwość skomentowania tej wiadomości na portalu społeczniościowym Facebook.

Partnerzy