Menu
2018-02-22

Ciąg dalszy historii o kisimie

Dziś ciąg dalszy historii o kisimie, a właściwie historii o ludziach, którzy „wydarli” tę wodę z kenijskiej ziemi.

Ja, jak wiecie, jestem „w gorącej wodzie kąpana” i nie umiem czekać. Dlatego przedłużające się prace nad studnią wywoływały u mnie czasami frustrację, a czasami niepokój. Będąc w Polsce nie potrafiłam zrozumieć dlaczego to tak długo trwa…, zrozumiałam kiedy zobaczyłam na własne oczy na czym tak naprawdę ta praca polega. Dziś fundi Athuman, ale także jego pomocnik o imieniu Sule są dla mnie ludźmi, których podziwiam i ale też po prostu bardzo lubię.

Miałam niezwykłą przyjemność być w Kenii, kiedy dokopali się do wody. Pamiętam jak przez kilka dni poprzedzających tę ważną chwilę, przychodzili wszyscy z okolicy i godzinami debatowali nad wilgotnością „urobku” wyciąganego ze studni, w jakim napięciu czekali na wiadomości , kiedy ledwo żywy Athuman wychodził na powierzchnię.

Aż pewnego wyjątkowo upalnego dnia, kiedy wszystko wskazywało na to, że fundi nie popracuje za długo ze względu na trudne warunki, nagle w okolicach studni zapanowało ogromne poruszenie – w nadwyrężonym mocno wiadrze do wyciągania urobku „wyjechały” na powierzchnię duże fragmenty wodonośnej skały… Teraz, żebym nie wiem co napisała, nic, żadne słowa, nie oddadzą tej radości wzruszenia i euforii, sama zresztą uległam magii tamtej chwili.

Jeśli chcecie zobaczyć fragmenty wodonośnych skał – zamieszczę zdjęcia w uzupełnieniu tego tekstu w oddzielnym poście, gdyż poniżej będzie obiecany filmik.

Gdy opadły pierwsze emocje i gdy na powierzchnię wydostał się fundi Athuman, widziałam na jego twarzy przenikające się ogromne zmęczenie z jeszcze większym szczęściem. To właśnie wtedy usłyszałam o koźle, który jest warunkiem koniecznym i „kropką nad i” dla powstania każdej studni w Kenii, a być może i w Afryce.

Fundi, gdy tylko złapał oddech powiedział: dziś zobaczyłem pierwszą wodę w kisimie, za trzy dni wody będzie wystarczająco, wiec skończę pracę, ale zgodnie z tradycją muszę zabić kozła…, którego ty kupisz. Amina (najstarsza kobieta w wiosce) i inne kobiety we wszystkim ci pomogą. Jeśli nie zachowamy tej tradycji studnia wyschnie, a ja nigdy więcej nie dokopię się do wody… Wiem, brzmi to jak fragment bajki z dreszczykiem, a ja w pierwszej chwili myślałam, że jestem w kenijskiej edycji ukrytej kamery. Jednak bardzo szybko przyszło mi się zmierzyć z kozłem i całą ceremonią, której mistrzem był fundi Athuman, uczestnikami mieszkańcy wioski i wszyscy przyjaciele z okolicy, a ja musiałam pełnić honory gospodarza…

Dziś zapraszam Was na krótki filmik, w uzupełnieniu zamieszczę następny stanowiący całość i obiecane zdjęcia wodonośnej skały.

UZUPEŁNIĆ FILM oraz ZDJĘCIA

Tutaj istnieje możliwość skomentowania tej wiadomości na portalu społeczniościowym Facebook.

Partnerzy