Menu
2017-06-25

O tym jak real kenyan life pokrzyżowało moje „pisarskie” plany

Od dawna planowałam, że wykorzystam zakończenie roku szkolnego jako pretekst, aby opowiedzieć Wam o kenijskim systemie edukacji. Dużo czytałam, szukałam rzetelnych informacji po to, aby zestawić je z moimi, mimo wszystko, skromnymi afrykańskimi doświadczeniami. Właśnie 23 czerwca napisałam krótki wstęp, z zamiarem rozwinięcia tematu, co „szumnie” zapowiedziałam w ostatnim zdaniu owego wstępu. Być może jest wśród Was ktoś, kto czeka na te informacje, obiecuję więc, że artykuł ukaże się w najbliższych dniach.

A teraz piszę kierowana emocjami i najwyższą troską o zdrowie synka naszego przyjaciela. Niespełna trzyletni Hamisi obudził się dzisiaj z południowej drzemki ze strasznie spuchniętym lewym okiem. Powieka była nieruchoma i zasłaniała całe oko, mały zdezorientowany i przestraszony. Matka chłopca wpadła w panikę myśląc, że to ugryzienie skorpiona, śladu jednak nie znaleźli. Powieka puchła z minuty na minutę, a przerażenie rodziców rosło. U nas w takiej sytuacji - ostry dyżur dziecięcej okulistyki, apteka całodobowa i sprawa jest pod kontrolą. Ale nie w Mwabungo. Lekarz w Afryce to wciąż „towar deficytowy i luksusowy”. Pozostał więc kontakt z nami. I teraz opowiem Wam jak działa na miejscu „mini apteczka”, w którą wyposażyliśmy naszych przyjaciół. Są to podstawowe leki i środki antyseptyczne. Każdy szczegółowo opisany i skatalogowany pod konkretnym numerem. W takiej sytuacji jak dzisiejsza, szybko otwieram fotokatalog przekazanych leków i wysyłam wiadomość: Calcium numer 7, podaj taką i taką dawkę, otrzymuję informację zwrotną ze zdjęciem leku. Obie strony mają pewność, że nie został popełniony błąd. Dzisiaj żałowałam, że nie pomyślałam o lekach przeciwhistaminowych. Jedyne, co nam jeszcze przyszło do głowy w tej sytuacji, to okłady z herbaty. Wytłumaczyliśmy co i jak z tą herbatą, a rodzice skrupulatnie wypełnili zalecenia. Opuchlizna trochę zeszła, a Mwanasha upewniła się, ze synek widzi na chore oko. Uprzedziłam naszych przyjaciół, że rankiem powieka może być sklejona wydzieliną. Starałam się ich uspokoić i dodać im otuchy, choć nadal nie mam pewności, czy organizm małego poradzi dobie z tą sytuacją. Jesteśmy cały czas w kontakcie, gotowi nieść każdą pomoc. Jeżeli będzie trzeba, jutro wyślemy pieniądze na konsultacje i leczenie, ale rodzi się pytanie, czy lekarz, który jest od wszystkiego, dość daleko i bardzo drogi będzie umiał pomóc?

Tutaj istnieje możliwość skomentowania tej wiadomości na portalu społeczniościowym Facebook.

Partnerzy